Sprawdź co ciekawego publikujemy w mediach społecznościowych! Obserwuj relacje w wycieczek!

WYCIECZKA NA UKRAINĘ – WOŁYŃ

Zamek Lubarta Łuck

WYCIECZKA NA UKRAINĘ – WOŁYŃ

Zamieszczamy relację z wycieczki na Ukrainę, a konkretnie na Wołyń Cezarego Rudzińskiego – dziennikarza Stowarzyszenia Dziennikarzy Podróżników Globtroter.

WYCIECZKA NA UKRAINĘ: KOWEL – KRÓLEWSKIE MIASTO NA SKRZYŻOWANIU WOŁYŃSKICH DRÓG

Miejsce to, nad głęboką wówczas rzeką Turią, otoczone z drugiej strony bagnami nie do przebycia, ludzie zamieszkiwali, w niewielkich grupach, już od czasów neolitu – połowy III tysiąclecia p.n.e.

Świadczą o tym wykopane tu przez archeologów krzemienne siekiery, włócznie, sierpy i wiele innych narzędzi. Z późniejszych okresów także brązowe groty włóczni i monety rzymskie. A także

wydłubane pnie drzew z ludzkimi kośćmi oraz średniowieczna ceramika.

Nieco ponad 70-tysięczny dziś Kowel, ukraińskie miasto rejonowe (powiatowe) położone w centrum wołyńskiej obłasti (województwa), która zachowała kształt nadany jej po I wojnie światowej, gdy po okresie rozbiorów Wołyń wrócił do Polski, współcześnie jest przede wszystkim ważnym węzłem kolejowym i drogowym. Te pierwsze, to przecinające się żelazne szlaki ze wschodu na zachód.

OD 1310 ROKU

Podobnie dwie ważne trasy drogowe oraz szereg drugorzędnych dróg. Poza infrastrukturą transportową, w mieście istnieje przemysł maszynowy, budownictwa inżynieryjnego, transportowy i spożywczy. Jest też spora baza sportowa i rekreacyjna oraz oświatowa.

Natomiast zabytków i innych atrakcji mogących zainteresować turystów, jest lub zachowało się niewiele. Kowel przeszłość ma długą, ciekawą, ale w wielu okresach tragiczną. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi z roku 1310 i on uchodzi za „rok urodzin” miasta.

Chociaż wywodzi się ono z osady, głównie kowalskiej. Na temat jego początków znane są trzy tutejsze legendy. Według pierwszej, już w I połowie XIII w. słynni byli tutejsi kowale. Jeden z nich wykuł nawet miecz dla księcia, poźniejszego jedynego koronowanego króla Rusi, Danyły I Halickiego (1201-1264).

TRZY LEGENDY

A książę dozbrajał swoje wojsko w broń wytwarzaną głównie z żelaza, przez, także tutejszych, kowali. Pierwotnie miejscowość nazywana była Kowle. Druga legenda mówi o tutejszym bagnie i zatopionym w nim dzwonie. Ks. Danyło podczas rozbudowywania Chełma kazał odlać dla niego w Kijowie duże dzwony.

   Ponieważ wozy były zbyt delikatne, aby je udźwignąć, zbudowano specjalne sanie i ciągnięto je 500 wiorst. Czekając na nie książę wyjechał naprzeciw temu transportowi, ale w okolicy Kowla największy dzwon zapadł się w trzęsawisko.

   I podobno słychać dochodzący z niego czasami dźwięk dzwonu jakoby proszącego o uwolnienie z bagna. Trzecia legenda dotyczy nadania Kowlowi niemieckich praw miejskich w 1518 roku, co jest już faktem historycznym. Ale już niepoprzedzające go okoliczności.

   Według tej legendy królowa Bona Sforza przejeżdżając przez tę osadę uległa niebezpiecznemu wypadkowi. Mieszkańcy od razu okazali jej pomoc i pragnąc odwdzięczyć się im, poprosiła męża, Zygmunta Starego, aby nadał Kowlowi prawa miejskie. Bo to wiązało się z przywilejami.

KRÓLEWSKIE PRZYWILEJE

A tych nowe miasto otrzymało sporo od kolejnych polskich władców potwierdzających jego prawa. M.in. częściowe uwolnienie od administracji księcia i magnatów ziemskich, samorządności, władzy sądowej wójtów, jarmarków, tworzenia cechów itp. Wydarzeń i faktów historycznych dotyczących przeszłości Kowla jest sporo.

   Wspomnę tylko o paru najważniejszych. Osadę założono nad rzeką Turią, dopływem Prypeci, na terenie Księstwa Halicko – Włodzimierskiego w XIV, a wg. wspomnianej legendy już w XIII w. Włączona została jednak do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a w 1569 r. do Rzeczypospolitej.

W 1327 r. rozpoczęto budowę tu drewnianego zamku. W XIV w. wielki książę Olgierd Gedyminowic (1201-1265) przekazał wieś Kowle swojemu synowi Fedorowi, protoplaście słynnego rodu Sanguszków, późniejszych właścicieli miasta.Od nich Bona nabyła je w 1536 r., a ściślej wymieniła za swoje dobra na Białorusi, i utworzyła w Kowlu starostwo niegrodowe.

   Stał się on miastem królewskim Korony Królestwa Polskiego. Z późniejszych jego właścicieli trzeba wymienić ks. Andreja Kurbskiego (1528-1583) z dynastii Rurykowiczów Jarosławskich. Dowódcy wojskowego, polityka i jednego z najbliższych współpracowników cara moskiewskiego Iwana IV Groźnego.

CENNA KORESPONDENCJA DWU WROGÓW

 Zasłużył się m.in. w zdobywaniu Kazania nad Wołgą w 1552 r. i Dorpatu (obecnie Tartu) w 1560 r. Pokonany został jednak w dwa lata później przez wojska polskie pod Newlem, a następnie w 1564 r. pod Cześnikami. Wówczas przeszedł na stronę Polski i Litwy, uzyskał azyl i stał się zagorzałym przeciwnikiem cara.

   W służbie Rzeczypospolitej odniósł sporo zwycięstw, za zasługi wojenne otrzymał od króla Zygmunta II Augusta liczne dobra na Wołyniu, m.in. Kowel. Wspominam o nim jednak głównie ze względu na korespondencję Andreja Kurbskiego z Iwanem IV Groźnym w latach 1564-1579.

   W wysyłanych do niego listach, na które utrzymywał odpowiedzi, bezpardonowo oskarżał swojego byłego władcę o zbrodnie. Korespondencja ta okazała się perłą sztuki epistolograficznej i weszła do kanonu literatury rosyjskiej XVI wieku.

   Antagonista krwawego cara zmarł w roku 1583 i pochowaniu go, w nie zachowanym do naszych czasów, monasterze Świętej Trójcy w Werbce koło Kowla. To za jego czasów rozpoczęły się prześladowania Żydów w Kowlu, którzy osiedlali się w nim od 1518 r. otrzymując od władców przywileje, ale i obowiązki. Stanowiąc w przyszłości niemal połowę mieszkańców.

ŻYDOWSKI SZTETŁ

   We własnej dzielnicy, z synagogą i domami modlitwy, szkołami itp. W 1651 r. w mieście było 20 budynków żydowskich, w 1765 r. już 827 Żydów powyżej roku życia. W 1893 r. wśród 15.116 mieszkańców było 5810 Żydów, 5498 Ukraińców i 3088 Polaków. Natomiast w 1939 r. na 36 tysięcy mieszkańców ogółem, Żydów było około 17 tys.

   Ich historia w tym mieście, to obszerny temat, na który tu nie ma miejsca. We wrześniu 1939 r. wołyńscy, a więc i kowelscy Żydzi, entuzjastycznie witali Armię Czerwoną wkraczającą do Polski i miasta na mocy podpisanego z III Rzeszą Paktu Mołotow – Ribbentrop.

   Niemal natychmiast nowe władze rozpoczęły jednak likwidację wszelkich przejawów żydowskiego życia społecznego. A „burżujów” – sklepikarzy i przedsiębiorców, traktowano tak, jak wszędzie w ZSRR. Holokaust Żydów, których w Kowlu mieszkało wówczas około 15 tysięcy, rozpoczął się zaraz po wkroczeniu do niego 28 czerwca 1941 r. Niemców.

   Od razu zamordowano 50-80 Żydów. Ich eksterminacja ze szczególnym nasileniem odbywała się w trakcie dwu akcji. 3-5 czerwca 1942 r. na polanie kolo wsi Blachownia niemiecka SD – Służba Bezpieczeństwa i żandarmeria oraz ukraińscy policjanci rozstrzelali 6-8 tys. ludzi.

NIEWIELE POZOSTAŁO Z PRZESZŁOŚCI

 A 19 sierpnia 1942, na żydowskim kirkucie, ci sami kaci 5 tys. Żydów i 150 Romów. Po ponownym zajęciu miasta w 1944 r. przez wojska sowieckie, wróciło do niego tylko około 40 Żydów. Dodam, że w latach 1939-1945 oddziały UPA i OUN (ukraińskich nacjonalistów) zamordowały w powiecie kowelskim około 3750 Polaków, z czego w Kowlu 44.

   Faktów dotyczących przeszłości miasta jest mnóstwo. Ale potencjalnych turystów interesują przede wszystkim zabytki i atrakcje. A tych jest tu niewiele. Nie zachowało się nic z okresu średniowiecza.

   Drewniane miasto parokrotnie płonęło, duże straty poniosło ono również w okresie II wojny światowej oraz dosyć długiej i niszczącej walki o nie w 1944 r. Zresztą także w lutym 1919 roku Niemcy przed opuszczeniem go, podpalili Kowel.

   Oficjalny wykaz tutejszych zabytków uwzględnia dwie świątynie, 11 kamieniczek z przełomu XIX i XX w., głównie jednak z ostatniego i kilka innych obiektów.       Podróżnych przyjeżdżających koleją wita imponujący dworzec w stylu „stalinowskiego empiru” z wieżyczką, na końcu szpili której wymieniono tylko symbolikę z sowieckiej na ukraińską.

DWORZEC, CERKIEWKA I BAZAR

   Ładnie utrzymany, ale nadal z peronami, na które nie ma wind ani ruchomych schodów. Od strony miasta wchodzi się na dworzec przez tunel, a następnie po dosyć wysokich schodach do dużej hali i z niej na perony po obu stronach. Jako ciekawostkę wspomnę, że jeszcze w końcu lat 50-tych XX wieku dochodziły tu tory o europejskiej szerokości.

   Gdy jechałem tędy w 1958 r. do Kijowa, to na tym dworcu odbywały się odprawy graniczne, po których podróżni przechodzili na dugą stronę do wagonów sowieckich. W roku 1984 obok dworca postawiono parowóz model Su 253-25 zbudowany w roku 1950.

   Określony na pamiątkowej tablicy jako „jeden z najpiękniejszych pasażerskich na świecie”. A chyba niedawno, sądząc z architektury i wyglądu, obok niego i torów postawiono niewielką cerkiewkę p.w. św. Serhija Radoneżskiego, a nieco dalej kaplicę Ikony Poczajewskiej MB.

    Najbliższe otoczenie dworca, to przede wszystkim bazar. Na chodnikach przed wejściem do niego siedzą przekupki z kwiatami, warzywami i owocami oraz wieśniaczki z okolicy ze śmietaną, twarogiem, jajami, miodem itp. Rozpoczyna się też bazar, zaskakująco duży, gdyż jego pawilony i budy ciągną się w kilku rzędach wzdłuż torów kolejowych grubo ponad sto metrów.

W CENTRUM

 Kupić tu można odzież i obuwie, głównie chińską lub azjatycką, ale także trochę produkcji krajowej. Artykuły metalowe, elektryczne i elektroniczne, części rowerowe i samochodowe, różnorodne artykuły spożywcze itp.

   Do ścisłego centrum miasta, bo pod względem ogólnej powierzchni Kowel jest znacznie większy od trzykrotnie ludniejszego wojewódzkiego Łucka, prowadzi, obok stacji autobusowej i banków, ul. Łesi Ukrainki. I hotelu „Lisowa piśnia”, w którym zatrzymaliśmy się. Przechodzi ona, obok centralnego parku, bo innych jest też kilka, w zamknięty dla ruchu kołowego deptak.

    Dochodzący do prostopadłej do niego drugiej z głównych ulic centrum – Nezależnosti. Przy niej jest kolejny, mniejszy park. A w nim pomniki: Poległych w II wojnie światowej i Czarnobyla. W okolicy stoi natomiast kilka, z uznanych za zabytki, budynków i domów mieszkalnych.

   Od zachodu centrum zamyka nurt rzeki Turii ze sztucznym zbiornikiem, a zarazem centrum sportów wodnych. Spośród trzech zabytkowych świątyń jedna, kościół katolicki p.w. św. Anny, stoi przy odchodzącej od ul. Nezałeżnosti uliczce Werbyckoho. To obecnie najstarsza świątynia miasta, z 1771 roku, chociaż importowana, o czym za chwilę.

DZIEJE BUDOWLI SAKRALNYCH

  Historia tutejszych obiektów sakralnych jest smutna. Pierwsza wzmianka, jaką znajduję na ten temat, datowana jest rokiem 1549: założenie drewnianej cerkwi Zwiastowania Najświętszej Bogurodzicy. Stanęła ona na drugim brzegu rzeki. Z czasem okazała się w bardzo złym stanie, a podczas przebudowy na przełomie XIX i XX w. zupełnie ją zmieniono.

    Poważnie uszkodzona została w latach I wojny światowej, odnowiona w 1928 r., ale w 1961 r. przebudowana na salę sportową. Wierni odzyskali ją w 1996 r. Wówczas otrzymała status soboru (katedry) nazywanej „szarą” od koloru jej ścian.

   W 2010 r. konsekrowano w niej dolną część – jest dwupoziomowa, a w trakcie prac remontowych odsłonięto kamienne fundamenty tamtej pierwszej świątyni z XVI w.

   Kilkadziesiąt metrów od niej stoi drugi sobór, Swjato – Woskresienski (Zmartwychwstania Pańskiego), nazywany „różowym” też od koloru ścian, łączonego z fragmentami białymi. Zbudowany został również jako drewniany, spłonął w 1848 r. Odbudowano go w 1877 roku jako murowany na planie wieloboku zwieńczonego centralną kopułą, poniżej której stoją 4 wieżyczki także zakończone kopułami.

CO ZNISZCZYLI KOMUNIŚCI 

   We wnętrzu jest trzyrzędowy ikonostas, osobne ołtarze z ikonami oraz strop i ściany pokryte malowidłami. Lata międzywojenne wzbogaciły Kowel o nowy, murowany kościół – Pomnik Krwi i Chwały św. Stanisława Biskupa Męczennika. Sądząc po dzieciach, efektowny.

   Uszkodzony w latach wojny został zburzony po niej, przez władze, podobnie jak kościoły św. Anny i garnizonowy św. Wojciecha. Pierwsza synagoga zbudowana tu w 1660 r. spłonęła w 1744 r. Następna podzieliła jej los w 1857 r. Wielką Synagogę wzniesiono w latach 1886-1907, ale i ona nie przetrwała II wojny światowej.

   Natomiast obecny kościół katolicki św. Anny zbudowany został we wsi Wyszenka w 1771 roku, jako drewniany p.w. Zaśnięcia Przenajświętszej Dziewicy Maryi, z rzadkimi w tym typie budownictwa dwiema wieżami. Uszkodzony, przeniesiony został do Kowla w roku 1994, na miejsce po dawnym placu autobusowym i odrestaurowany. I zmieniono mu wezwanie na stare w Kowlu.

    Zajmuje on spory, zadbany teren i jest parafialnym – tutejszą parafię restytuowano w roku 1992. Gdy obchodzimy go dookoła, gdyż jest zamknięty, z balkonu domu parafialnego nagle pada pytanie po polsku, czego szukamy. Gdy wyjaśniamy, że jesteśmy polskimi dziennikarzami, pada pytanie, czy chcemy zobaczyć też wnętrze. Oczywiście!

U ŚWIĘTEJ ANNY

 Po chwili wychodzi do nas młody ksiądz w habicie franciszkanina. To nowy proboszcz ks. Ołeksandr (Aleksander), który parafię ma objąć za 3 dni, w niedzielę. Po obecnym proboszczu, który przepracował tu już 9 lat, a to maksymalny okres sprawowanie tej funkcji w jednym miejscu według przepisów zakonu Braci Mniejszych franciszkanów.

   Jest Ukraińcem z okolic Winnicy, po 6-letnich studiach w Polsce i świetnie mówi po polsku. Parafian jest tu około 50-ciu, liczba katolików w mieście szacowana na około 200. Młody proboszcz oprowadza nas po wnętrzu, zwraca uwagę na dwa obrazy wiszące pod chórem i organami.

   To widoki tego kościoła we wsi Wyszenka przed przeniesieniem go do Kowla i już na nowym mieście po odrestaurowaniu.     Oglądamy też i fotografujemy skromne, ale zadbane wyposażenia kościoła. Jednonawowe wnętrze o ścianach pokrytych świeżymi deskami. Biały ołtarz główny z jednym obrazem i podobne dwa boczne.

   Osobno stojący obraz Maryi z Dzieciątkiem, bez ramy i koszulki. Niewielkie organy na chórze. Słuchamy informacji proboszcza. Msze odbywają się w nim, po ukraińsku, w poniedziałki, środy i piątki o godz. 9.00, we wtorki i czwartki o 18.00, a w niedziele o 11.00. To już ostatni zabytek i wart uwagi obiekt w mieście, który odwiedzamy. Jedziemy dalej, do Łucka.

WOŁYŃ: ODKRYWANIE ŁUCKA

Łuck, historyczna stolica Wołynia, a obecnie jego miasto obwodowe (wojewódzkie), jest drugim po Lwowie dużym miastem ukraińskim przez wieki związanym z Polską, położonym najbliżej, około 80 km, od naszej granicy. O ile ten pierwszy należy do najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych przez Polaków, drugi dopiero czeka na odkrycie przez nich. A naprawdę warto!

Miejscowe władze, zwłaszcza ich ogniwa turystyczne, robią naprawdę wiele, aby nam to ułatwić. Jestem tu po raz pierwszy, jeżeli nie liczyć niespełna dwutygodniowego epizodu uchodźczego spod niemieckich bomb i karabinów maszynowych we wrześniu 1939 roku, głównie w podłuckiej wiosce.

Przerwanego bandycką napaścią ZSRR w zmowie z Hitlerem i naszym udanym powrotem w rodzinne strony w Polsce centralnej, pod też straszną okupację „Herrenvolku” – niemieckiego „narodu panów”. Łuck odkrywam korzystając m.in. z pomocy publikacji otrzymanych w tutejszym Centrum Informacji Turystycznej.

BEZPŁATNE PUBLIKACJE PO POLSKU

Są w nim naprawdę świetne, bezpłatne broszury i foldery wydane także po polsku. Przy czym napisane, lub raczej przetłumaczone, z niewielkimi wyjątkami, bardzo dobrze. Co u naszych sąsiadów, nie tylko ukraińskich, nie jest, niestety, regułą.

52-stronicowy „Łuck – przewodnik po mieście” prezentuje gościom, obszernie i ciekawie, główne zabytki oraz inne atrakcje miasta. Nie tylko architekturę sakralną i świecką – im poświęcę wkrótce osobne relacje, bo to obszerny, wart prezentacji temat – liczne muzea, galerie, parki, miejsca widokowe, popularne lokale gastronomiczne itp.

Ale również imprezy kulturalne, propozycje aktywnego wypoczynku oraz poznawania także wartych zobaczenia miejsc w okolicach, Bardzo przydatny okazał się także 10-stronicowy, ładny graficznie, składany folder „Łuck w 48 godzin” nie tylko z sugestiami i radami, co zwiedzać i jak spędzać tu czas, ale również sporą dawką lokalnych ciekawostek.

Chociażby o łuckich ikonach – odlanych w brązie, stylizowanych, na średniowiecznych heroldów odczytujących obwieszczenia miejskich władz o pełniąc zarazem funkcje straży miejskiej. Jest ich 7, każdy oczywiście inny.

„ZAPRASZAMY DO ŁUCKA”

I informują, lub zapraszają wyrzeźbionymi gestami, o i do ciekawych obiektów. Można nawet zagrać w grę miejską z nagrodami odszukując i fotografując wszystkie. Są one chyba tak samo popularne jak wrocławskie krasnale. Mniejszy, tylko 6-stronicowy, ale bogato ilustrowany kolorowymi zdjęciami folder, także w języku polskim, już na okładce zawiera zachętę, której trudno się oprzeć nawet wytrawnym globtroterom.

„Jeżeli zdążyłeś już objechać pół świata – czytam – wędrowałeś po Europie, Azji, Afryce i Ameryce, to, zapewne, zadziwić Cię będzie trudno. Lecz w tym roku masz możliwość doznania nowych niezapomnianych wrażeń. Możesz w to uwierzyć? – „Zapraszamy do Łucka!”.

A wewnątrz ilustrowane informacje o jego atrakcjach. Zabytki, historia, architektura, tajemnicze podziemia, niepowtarzalne muzea, ludzie, festiwale, kuchnia itd. Kolejny folder, 12-stronicowy, też po polsku, proponuje odbycie po Łucku 29 wycieczek.

Tematycznych, z przewodnikami, krótkimi opisami trasy i atrakcji na niej, godziną i miejscem startu, czasem trwania oraz kosztem, bo większość jest płatna. Otrzymuję też, wydano ją w 3 wersjach językowych, w tym po polsku, 32-stronicową, bogato ilustrowaną broszurę większego formatu „Volyn”.

INFORMACJE NA ZABYTKACH I W GABLOTACH

Obfite są publikacje w języku ukraińskim. A ludzie znający cyrylicę oraz języki polski i rosyjski, nie powinni mieć, po przyzwyczajeniu się, większych problemów z jego zrozumieniem. Są to plany miast, z dwujęzycznymi, także angielskimi, opisami na odwrocie zabytków z ich zdjęciami.

Podobnie folder „Łućk. Muzei ta galerii” z informacjami o 14 z nich. Podobnie jak w wielu innych miejscowościach Ukrainy, na tablicach przed nimi, lub na murach zabytków i ważniejszych budynków oraz turystycznych atrakcji umieszczone są dwujęzyczne (ukraiński i angielski) informacje o nich.

Ponadto na centralnym placu miasta, Teatralnym Majdanie, ustawiono kilka gablot z rysunkami i opisami głównych tutejszych atrakcji turystycznych. Bardzo przydatne przy planach wyjazdu poza miasto, są duże mapy turystyczne Wołynia, także ze zdjęciami i informacjami na odwrocie.

Do wyboru po ukraińsku i angielsku. Również i inne publikacje, o reklamowych ulotkach hoteli, restauracji, barów, imprez itp. nie wspominając. CIT mieści się w znakomitym punkcie miasta, w narożnym domu przy „deptaku” (ulicy bez ruchu drogowego) Łesi Ukrainki i ul. Senatorki Łewczaniwśkej.

W ZAKOLU RZEKI STYR

Jest to jedyna taka placówka, jaką znalazłem w wołyńskich miastach, w których byłem. A zarazem chyba najlepiej zaopatrzona w materiały informacyjne i z uprzejmą obsługą w kilku językach, także polskim, na jaką trafiłem podczas licznych podróży po Ukrainie.

Łuck można zwiedzać zaczynając z kilku punktów w mieście, w zależności od zainteresowań. Ale przedtem warto poznać, chociaż trochę, jego historię. W ogromnym skrócie była ona następująca. Miasto, a wcześniej osada założona na wzniesieniu w zakolu rzeki Styr, istnieje już co najmniej dziesiąty wiek.

Opływa ona z trzech stron jego najstarszą część, obecnie Rezerwat historyczno – kulturalny „Stary Łuck”. Pierwsza wzmianka o nim, nazywano go wówczas Łuczeskiem, pochodzi z roku 1085 i znajduje się w Latopisie Ipatiewskim. W roku 1073 miasto weszło w skład ruskiego księstwa włodzimierskiego, którego stolicą był gród Włodzimierz.

Obecnie z dodatkiem Wołyński, gdyż tak nazwali go Rosjanie zagarniając Wołyń w ramach rozbioru Polski, aby odróżnić go od, też historycznego, miasta Władimir (Włodzimierz) odległego od Moskwy o blisko 200 km, dawnej stolicy Rusi Włodzimiersko – Suzdalskiej.

NAJAZDY SĄSIADÓW

Łuck, który był wówczas grodem drewnianym, przeżywał w średniowieczu najazdy i napady. M.in. w 1083 r. Litwinów i Jaćwingów. Pod koniec XI w. usypano wysoki, 3 metrowy wał dookoła nowego, drewnianego zamku. To wówczas, wewnątrz późniejszych kamienno – ceglanych murów Górnego Zamku, zbudowano pierwszą w grodzie chrześcijańską, też drewnianą, świątynię św. Jana Teologa zwieńczoną kopułą.

W 1321 r. Łuck zajął litewski Książe Gedymin i osadził w nim swojego starostę. Książę Lubert Gedyminowicz rozpoczął w 1325 r. budowę murowanego Zamku Dolnego. Do naszych czasów zachowała się tylko jedna jego wieża i fragment murów obronnych.

Ale niemal w całości Zamek Górny, imponujący nadal rozmiarami i stanem zachowania, jeden z „7 cudów Ukrainy”. W 1364 r. król Kazimierz Wielki ufundował biskupstwo wołyńskie. Początkowo z siedzibą we Włodzimierzu, szybko jednak de facto, a później także de jure, w Łucku.

A w dwa lata później wyprawił się na Luberta, zdobył i nadał te ziemie, jako lenno, Aleksandrowi Koriatowiczowi. Zamek Górny rozpoczął budować prawdopodobnie ks. Olgierd, a wzniósł w. ks. litewski Witold, czyniąc z Łucka swoją południową stolicę.

EUROPEJSKI ZJAZD MONARCHÓW W 1429 ROKU

W XV w. miały tu miejsce dwa warte odnotowania wydarzenia. Wybudowanie około 1425 r. kościoła katolickiego, późniejszej katedry św. Trójcy. A przede wszystkim Zjazd w 1429 r. monarchów europejskich na naproszenie ks. Witolda. Było to wydarzenie ogromnej wagi, uważane za najważniejsze w dziejach miasta, przynajmniej w tamtych czasach.

Celem tego zjazdu, który trwał 13 tygodni, było wypracowanie systemu obrony przed zagrożeniem tureckim. Przyjechało nań, według źródeł ukraińskich, 15 tys. gości. Wśród nich królowie: Polski Władysław Jagiełło z żoną Zofią (Sonią) i duński Eryk VII.

Cesarz niemiecki Zygmunt Luksemburski z żoną, wielki książę moskiewski Wasyl II Wasilewicz (wnuk ks. Witolda), wielcy mistrzowie zakonów: krzyżackiego Russdorff i inflanckiego

kawalerów mieczowych Cysse von Rutenberg. Ponadto legat papieski, posłowie cesarza bizantyjskiego Jana VIII Paleologia, metropolita kijowski Focjusz.

A także chanowie Tatarów perekopskich i zawołżańskich, hospodar Wołoszczyzny, książęta mazowieccy, pomorscy, śląscy, twerscy itd. Według informacji, jaką znalazłem we wspomnianym przewodniku „Łuck”, codziennie spożywano – wielkości te wydają mi się bardzo zawyżone – 700 beczek wina, małmazji oraz innych napojów.

PRAWA MIEJSKIE I UNIA BRZESKA

1400 baranów, 700 wołów, setki łosi, dzików i wiele innych potraw. W porównaniu z tym słynna Uczta u Wierzynka podczas zjazdu w Krakowie w 1364 r., z udziałem cesarza Karola IV, królów: Kazimierza Wielkiego, Ludwika Wielkiego (Węgierskiego), Cypru Piotra I, margrabiego brandenburskiego oraz polskich książąt, była tylko lekką przekąską.

Goście nie tylko obradowali, jedli i pili, ale także uczestniczyli w zabawach, turniejach i polowaniach. Zjazd ten przypominają chyba wszystkie, przynajmniej ukraińskie, publikacje o Łucku, ale także wielka reprodukcją sztychu z epoki przedstawiająca to wydarzenie, umieszczona na wewnętrznym murze Zamku Górnego. */

W ukraińskich źródłach określa się Łuck nawet jako miasto, „w którym kształtowały się podstawy Unii Europejskiej”. Wkrótce po tym zjeździe, w roku 1432 Łuck otrzymał prawa miejskie. W rok po krwawej wojnie łuckiej, podczas której polskie wojska koronne oblegały zamek, ale go nie zdobyły.

Podobnie jak nikt inny w jego dziejach. Bo już w XVII w. stracił znaczenie obronne. Był tylko siedzibą królewskich urzędników, sądów i duchowieństwa. Z dawnych czasów wspomnę jeszcze, że w 1596 r. łucki prawosławny władyka Cyryl Terlecki podpisał Unię Brzeska z Kościołem katolickim.

KRÓLEWSKIE MIASTO KORONY

Jej rezultatem było, jak wiadomo, powstanie Kościoła greckokatolickiego. Miasto rozbudowywało się, powstawały nowe świątynie i gmachy świeckie. Jako miasto królewskie Korony Królestwa Polskiego Łuck był stolicą województwa wołyńskiego, o wiele większego niż w latach 1919-1939 oraz obecnie.

Pod zaborem rosyjskim rola jego zmalała. Burzliwa i tragiczna była historia miasta w I połowie XX wieku. Wiosną 1916 r. stoczono pod nim jedną z największych bitew I wojny światowej na froncie wschodnim, w wyniku której Rosjanom udało się przełamać front austriacki.

W latach 1917-1919 Ukraińcy tworząc najpierw Ukraińską Republikę Ludową, później Hetmanat – Państwo Ukraińskie pod protektoratem niemieckim oraz ponownie URL liczyli, że miasto znajdzie się w jego składzie. Ostateczny kres tym nadziejom położyło zajęcie Łucka we wrześniu 1920 r. przez wojska polskie, po rozgromieniu miesiąc wcześniej bolszewików pod Warszawą.

W latach międzywojennych był on siedzibą władz województwa wołyńskiego. Wśród 35,5 tys. jego mieszkańców, Wedlu spisu powszechnego w 1931 r., było ok. 17 tys. Żydów, posiadających tu największą gminę w Polsce. 11 tys. Polaków i 3 tys. Ukraińców.

WOJENNA GEHENNA

Nie wszyscy zapewne wiedzą, że przez kilkanaście dni, od 7 września 1939 r., do napaści ZSRR na Polskę, miasto to było tymczasową siedzibą Rządu RP. Lata II wojny światowej okazały się wyjątkowo tragicznymi dla wszystkich mieszkających tu narodowości.

Najpierw rozpoczęły się zabójstwa i zsyłki na Syberię oraz do Kazachstanu Polaków, a także niektórych Ukraińców i Żydów. Po niemieckim ataku na ZSRR 22.6.1941 r. sowieccy zbrodniarze zamordowali 23.6. w miejscowym więzieniu NKWD blisko 3 tys. więźniów. Głównie Ukraińców, ale także Polaków.

Przypomina o tym pomnik na tutejszym Starym Mieście. Niemcy przy pomocy ukraińskiej policji wymordowali niemal wszystkich miejscowych i napływowych Żydów. Polacy byli prześladowani nie tylko przez niemieckich okupantów, ale i kolaborujących z nimi ukraińskich nacjonalistów i szowinistów.

W kwietniu 1943 r. pod kierownictwem miejscowego adwokata zabiegali oni o stworzenie getta także dla Polaków. Wskutek donosów Niemcy aresztowali i zgładzili dziesiątki naszych rodaków. Na najbardziej aktywnych kolaborantów Wojskowy Sąd Specjalny AK wydal 6 wyroków śmierci, z których wykonano 4, w tym na wspomnianym adwokacie.

WARTO POZNAWAĆ TEN SĄSIEDZKI REGION !

Znaczące straty ludność polska poniosła także z rąk UPA. W mieście, w którym schroniło się ich sporo z okolic, byli względnie bezpieczni. Wyrzynano ich natomiast na przedmieściach. Ich domy palono, a mienie rozkradano. Po wojnie ogromną większość Polaków przymusowo wysiedlono, a katolickie kościoły przeważnie zamieniono w magazyny lub zdewastowano.

To jednak już przeszłość. Obecnie w ponad 200-tysięcznym mieście żyje już w ogromnej większości nowe, jednorodne etnicznie pokolenie. Wielu Ukraińców zarówno z Wołynia, jak i z samego Łucka, pracuje w Polsce. O pracę u nas jest bowiem łatwiej, a wynagrodzenia są wyższe.

W mieście odbudowano lub wyremontowano wiele zabytków, także sakralnych. Powstało mnóstwo nowych gmachów i domów mieszkalnych. Generalnie, na pierwszy rzut mojego oka, jest to jedno z najlepiej utrzymywanych miast ukraińskich. A znam ten kraj nieźle, jeżdżąc do niego od ponad 60 lat i pracując z górą 6 jako korespondent prasy polskiej w Kijowie.

Niestety, zainteresowanie nim, podobnie jak innymi atrakcjami turystycznymi Wołynia, jest w Polsce ciągle niewielkie. Jeżeli już ludzie jeżdżą na Ukrainę, to głównie do Lwowa i innych miast oraz zabytków w dawnej Galicji wschodniej. Warto to zmienić.

WOŁYŃ: ŁUCK – MIĘDZY ZAMKIEM I UNIWERSYTETEM

Południowa część cypla omywanego z trzech stron wodami rzeki Styr stanowi kolebkę – najstarszą część już niemal 10-wiekowego Łucka. Historycznej i współczesnej stolicy Wołynia, wspomnianego w źródłach pisanych po raz pierwszy w roku 1085. Jego widok w XVII wieku z lotu ptaka przedstawia rysunek, którego duże powiększenie zdobi wewnętrzną ścianę Górnego Zamku.

W XVII WIEKU Z LOTU PTAKA

Nie jest to rysunek z natury, gdyż w tamtym czasie nie istniała możliwość zobaczenia miasta z lotu ptaka, lecz jego efektowna rekonstrukcja P. Tronewycza, narysowana przez O. Dyszka. Na pierwszym planie widać szczyty dwu wież kościelnych świątyni, której albo nigdy w tym miejscu nie było, ale potrzebna była autorowi ze względów kompozycyjnych, lub nie udało mi się jej zidentyfikować w żadnym ze źródeł.

Po lewej stronie dominuje Górny Zamek, mniej rozległy, biorąc pod uwagę rozmiary narysowanych wież, niż zachowany do naszych czasów. Po prawej zaś stronie dolnej części rysunku stoi kamienica.

To najprawdopodobniej także nadal istniejący w tym miejscu, chociaż wyglądający dziś nieco inaczej, Dom Puzyny z XVI w. Sąsiaduje z nim, zachowany tylko częściowo, klasztor szarytek. Centrum rysunku zajmują parterowe i piętrowe domy miasteczka, na których miejscu jest obecnie plac Zamkowy.

Po lewej stronie rysunku widać baszty i mury miejskie nad Styrem oraz dwupiętrowy, również częściowo zachowany, klasztor brygidek. Na górnej i częściowo prawej stronie rysunku przedstawiony jest Zamek Dolny, nazywany tu Okolnym, z jedyną istniejącą nadal Wieżą Czartoryskich z XV w.

ZAMEK LITEWSKICH KSIĄŻĄT

A także klasztor dominikanów, którego budynki częściowo przetrwały do naszych czasów. Z historycznych budowli również barokowa rzymskokatolicka katedra św. św. Piotra i Pawła ze stojącą przed nią czteroprzęsłową dzwonnicą. Cały ten obszar stanowi obecnie Rezerwat historyczno – kulturalny „Stary Łuck”.

Zamek, przedstawiony na ukraińskim banknocie 200 hrywien, zajął w 2011 roku w konkursie na „7 cudów Ukrainy” pierwsze miejsce. Nazywany jest też Zamkiem Lubarta (1312-1384), gdyż to ten książę, syn wielkiego księcia litewskiego Gedymina (1275-1341), dziada Władysława Jagiełły, rozpoczął w połowie XIV w. jego budowę z kamieni i cegieł, na miejscu zamku drewnianego.

Trwała ona od 1340 do 1383 r. Wielki książę Witold, nazywany na Litwie Wielkim (Vytautas Didžoji, 1350-1380), zrobił z niego swoją rezydencję, a z ulubionego Łucka południową stolicę księstwa. I to na jego zaproszenie odbył się tu historyczny zjazd europejskich monarchów w roku 1429, o którym szerzej napisałem w poprzedniej relacji z tego miasta.

Zamek nigdy nie został zdobyty pomimo kilku oblężeń, także przez polskie wojska koronne w 1341 roku. Sprzyjał temu fakt, że od początku XVII w. nie pełnił on już funkcji obronnych, lecz był siedzibą urzędów królewskich, sądów i duchowieństwa.

NA DZIEDZIŃCU, MURACH I W WIEŻACH

Na środku rozległego wewnętrznego dziedzińca, na którym chronili się, w przypadku zagrożeń, mieszkańcy miasta i jego okolic, w XII w. (przed wzniesieniem ceglanego zamku stał w tym miejscu drewniany), zbudowano pierwszy w mieście, również drewniany kościół p.w. Jana Ewangelisty (Ioanna Bohosłowa).

Jego resztki wykopane przez archeologów i nakryte dachem, można obecnie zwiedzać. O ile Zamek Górny, największy na Ukrainie, w 80% z oryginalnymi murami i zachowanymi obiektami, przetrwał burze dziejowe zupełnie nieźle, to z Dolnego pozostała tylko jedna wieża oraz fragment murów obronnych, obecnie niedostępne.

W przeszłości miał on cztery wieże murowane: Czartoryskich, Swyniuśką, Czetwertyńskich i Archimandrytów oraz też cztery drewniane: Bramną, Przemyską, Pińską i Władyków Wołyńskich. Północna część zamku, w którym mieszkała szlachta, przedstawiciele władz oraz duchowieństwo, była drewniana.

Południowa, dwukrotnie większa, murowana. Natomiast Zamek Górny, stojący na najwyższym w tym miejscu wzniesieniu nad Styrem, miał i ma nadal trzy ceglane wieże. Zachodnią, najwyższą Wjazdową, z której szczytu roztacza się widok na miasto, rzekę z jej dopływami oraz okolicę, południowo – wschodnią Styrową oraz północną nazywaną Władyczą.

ZABYTEK SPRZEDAWANY NA CEGŁY

W roku 1863 miejscy urzędnicy postanowili zarobić na sprzedaży zamku na… cegły. Mury wystawili na licytację z ceną wyjściową 18 karbowańców, wieżę główną z przyległym murem sprzedano za 373 krb. Władze w Kijowie zakazały jednak rozbiórki zamku i w ten sposób Górny ocalał.

Dolny, jak widać z tego, co z niego zostało, miał mniej szczęścia. Zamek Górny ma podziemia, które podobno były połączone 100 – metrowym tunelem z katedrą. Ale jego sklepienie zawaliło się w latach 60-tych XX w. i został zasypany. Na terenie rozległego wewnętrznego dziedzińca oprócz resztek kościoła św. Jana i fundamentów książęcego pałacu, stoi m.in. drewniana dzwonnica.

A przed nią kamienna rzeźba siedzącego księcia lub średniowiecznego woja wspartego na mieczu. Na wewnętrznych stronach murów obronnych wiszą duże powiększenia wspomnianego widoku Łucka w XVII w, sztychu przedstawiającego historyczny Zjazd Łucki w 1429 roku oraz dwujęzyczna (po ukraińsku i angielsku) informacja o 6 obiektach, które można zwiedzać tylko z przewodnikiem.

Są to: kościół św. Jana Ewangelisty; „Płytnycia” – wystawa materiałów budowlanych używanych do wznoszenia zamku od czasów średniowiecza do współczesności; 28-metrowej wysokości Wieża Wjazdowa oraz Ekspozycja „Starożytności Łucka”: zbroje, ceramika, sprzęty itp. znalezione tu podczas wykopalisk.

GALERIA OBRAZÓW I MUZEUM DZWONÓW

Ponadto Galeria Obrazów z malarstwem zachodnioeuropejskim XVI-XVII w., sztuki ukraińskiej od XVI do początku XX w. i rosyjskiej z XIX- początku XX w. A także Wieża Styrowa i ekspozycja w niej średniowiecznego wyposażenia oraz atmosfery zamku.

Bez przewodnika można natomiast zwiedzać dziedziniec, chodzić po galeriach murów obronnych, oczywiście także oglądać cały zamek i jego mury z zewnątrz. Zaś w Wieży Władczej bardzo ciekawe Muzeum Dzwonów.

Jedyne takie na Ukrainie, czynne od 1989 roku. W jego zbiorach jest m.in. ponad 90 dzwonów cerkiewnych z Łucka i innych miejscowości Wołynia z XVII-XX w.

Najmniejszy dzwonek, pocztowego dyliżansu, ma tylko kilka centymetrów wysokości, największy cerkiewny 350 kg.

Są też dzwony i dzwonki: straży pożarnej, ze stacji kolejowych, statków rzecznych, szkolne, domowe itp. Najmłodszym jest dzwon z Nowowołyńska, w którym po raz pierwszy we współczesnej historii Ukrainy odlewane są dzwony cerkiewne.

We wspomnianej drewnianej dzwonnicy wisi ich, i dzwonią w określonych sytuacjach, dziewięć. W najstarszej części miasta zachowało się kilka budowli sakralnych, o których napiszę osobno, bo to duży i ciekawy temat. A także zabytkowych świeckich.

BUDOWLE ŚWIECKIE

Tuż obok wejścia do zamku, ale poniżej jego murów, stoi wspomniany Dom Puzyny, prawosławnego łuckiego biskupa Afanasija (Atanazego) z XVI w, dobudowany do murów Dolnego Zamku. Później częściowo przebudowywany przez następnych właścicieli, obecnie mieszka w nim kilka rodzin.

Przed zamkiem uwagę zwraca jego makieta odlana w brązie. Między zamkiem i katedrą rośnie kilkuwiekowy jesion, pomnik przyrody. Zaś w staromiejskich uliczkach zachowało się trochę zabytkowych domków. W jednym z nich, przy ul. Dragomanowa, jest muzealna apteka. Z historycznych uliczek warto wspomnieć też o Karaimskiej.

Mieszkali przy niej Karaimi, jeńcy przywiezieni z Krymu w XIV w. przez ks. Witolda. Przez 5 wieków zachowywali oni tu swój język, kulturę, pismo. W latach 30-tych XX w, gdy Łuck należał do Polski, wydawali nawet swoje pismo i książki dla dzieci.

Pielęgnowali również własne obrzędy i zwyczaje. Mieli swoich kapłanów, uczonych i pisarzy, m.in. Abrahama Firkowicza. Po II wojnie światowej władze sowieckie zmusiły ich do opuszczenia Wołynia. Część wyemigrowała do Polski, inni do Francji. Ich ślady zacierają się.

KIERUNEK: WSPÓŁCZESNE CENTRUM

Do 1972 r. obok zachowanego do naszych czasów budynku karaimskiej gminy, stała ich świątynia – kenasa z XVIII w. Niestety, dawne, przeważnie ubogie karaimskie domostwa są burzone, a na ich miejscu powstają wille i rezydencje, sądząc z ich architektury i wyglądu, nowobogackich. Bo jest to „prestiżowa” dzielnica miasta.

Dla turystów świetne miejsce na niespieszne poznawanie tutejszych zabytków, uliczek i ciekawostek. Do współczesnego centrum miasta prowadzi od katedry ul. Bratkowskiego. Od rzeki zaś równoległa do poprzedniej ul. Dragomanowa. A od mostu przez Styr ulica Hnidawska, przechodząca w ul. ks. Danyły Halickiego.

Ta zaś, na niewielkim placu, rozgałęzia się w dwie główne ulice współczesnego centrum. Bohdana Chmielnickiego, prowadzącą do gmachu Rady Miejskiej i Akademickiego Teatru Lalek. Oraz bulwar Łesi Ukrainki zamieniony w deptak tylko dla pieszych, z zaledwie dwoma poprzecznymi przejazdami dla pojazdów.

Był to w przeszłości główny trakt wiodący do zamku w ówczesnym Łuczewsku, jak wcześniej nazywano Łuck. W jednym z tutejszych folderów znalazłem informację, że ulica ta miała najwięcej nazw w wielowiekowej historii miasta.

TARAS SZEWCZENKO I ŁESIA UKRAINKA

Jest przy nim kilka zabytkowych domów z XVII-XIX wieków oraz sporo późniejszych. Leży też na niej duży kamień wskazujący, w którym miejscu stała niegdyś jedna z bram miejskich. Bulwar ten dochodzi do centralnego obecnie placu miasta, Teatralnego.

Stoi przy nim Pałac Kultury, dom towarowy „Łuck”, a przede wszystkim Teatr Muzyczno – Dramatyczny im. Tarasa Szewczenki. Przed nim zaś pomnik poetki Łesi Ukrainki. Mieszkańcy Łucka żartują, że te wybitne postacie ukraińskiej literatury i kultury zamieniły się miejscami.

Bo przed stojącym w pobliżu, przy odchodzącej od placu Teatralnego ulicy Woli (Wolności), Wschodnioeuropejskim Narodowym Uniwersytetem im. Łesi Ukrainki, stoi pomnik Tarasa Szewczenki. Uczelnia ta mieści się w dawnym gmachu „obkomu” – obwodowych, komunistycznych władz.

Jako ciekawostkę wspomnę, że przy tejże ulicy Woli zauważyłem szyld nad sklepem, będący plagiatem polskiej sieci marketów „Biedronka”. Niewielkim i z towarami „europejskimi”, nie zachęcającymi jednak do ich nabycia. Współczesny Łuck to także miasto licznych terenów zielonych.

ZIELEŃ I MUZEALNE SKARBY

Wśród nich Centralnym Parkiem Kultury i Wypoczynku im. Łesi Ukrainki (pochodziła ona z Wołynia), o rozmiarach dwukrotnie większych niż całe tutejsze Stare Miasto. W tym największym mieście ukraińskiego regionu sąsiadującego z Polską, nie brak także innych muzeów.

Szczególnie polecane jest Muzeum Ikony Wołyńskiej, jedyne na Ukrainie prezentujące regionalną szkołę malowania ikon. Można w nim obejrzeć jeden z najstarszych na świecie wizerunków Maryi, matki Jezusa – Matki Boskiej Chełmskiej z XI wieku. Ale także ponad 1,5 tys. innych zabytków sztuki sakralnej.

Wśród nich z górą 600 ikon z XVI-XIX w., dzieła metaloplastyki – koszulki ikon, krzyże, medaliki itp. A także dekoracyjne rzeźby w drewnie: ikonostasy, szafki na święte obrazy, rzeźby w kamieniu. Są też galerie sztuki, pomniki i rzeźby uliczne – m.in. 7 klikonów – heroldów, czy dzielnego wojaka Szwejka.

Oczywiście również restauracje, kawiarnie, bary, puby, kluby, o sklepach i większych placówkach handlowych nie wspominając. I ciągle licznych świątyniach kilku religii, gdyż Łuck w przeszłości nazywany był „Małym Rzymem Wschodu”.

WOŁYŃ: ŁUCK – MAŁY RZYM WSCHODU

Największe, a zarazem główne miasto Wołynia, nazywane było w przeszłości „Małym Rzymem Wschodu”. Świątyń oraz innych budowli sakralnych było w nim bowiem dużo, i to kilku religii oraz wyznań. Część z nich nie istnieje, lub zachowały się z nich tylko fragmenty. Na miejscu jednych wznoszono kolejne, a dzieje niemal każdej z nich, to ciekawa historia, o której informacje umieszczone są na specjalnych tablicach przy nich.

ŚWIĘTY MIKOŁAJ I SŁYNNE IKONY

Pisząc tę relację korzystałem zarówno z nich, jak i innych źródeł polskich oraz ukraińskich, a także własnych obserwacji poczynionych w trakcie ich zwiedzania. Dodam, że patronem miasta jest św. Mikołaj, biskup Miry w Azji Mniejszej, nazywany w prawosławiu Cudotwórcą.

A miasto szczyci się, spośród kilkuset posiadanych, szczególnie dwiema ikonami. Jedną z najstarszych na Ukrainie, bizantyjską z XI-XII w. MB Chełmskiej, której oryginał znajduje się w miejscowym Muzeum Ikon. I odkrytą dopiero w połowie lat 50-tych XX wieku w cerkwi Pokrowskiej, także bizantyjską, z XII-XIV w. Wołyńskiej Matki Bożej.

Jej oryginał trafił do państwowego Muzeum Sztuki Ukraińskiej w Kijowie, a dokładne kopie do kilku cerkwi. Pierwszą i najstarszą świątynię p.w. Jana Ewangelisty (Ioanna Bogosłowa) – było to jeszcze przed podziałem chrześcijaństwa na zachodnie i wschodnie, zbudował w XII w. w ówczesnym Łuczesku, jak wcześniej nazywano Łuck, przy czym jako pierwszą w ogóle kamienno – ceglaną na Wołyniu, książę Jarosław Izasławowicz.

Stanęła ona pośrodku rozległego dziedzińca Górnego Zamku i stała się głównym kościołem grodu i miasta. Grzebano w nim ruskich książąt i biskupów. Uległa jednak zniszczeniu podczas najazdów mongolsko – tatarskich, obecnie jej zadaszone pozostałości można zwiedzać.

DZIEDZICTWO JEZUITÓW

W pobliżu zamku, na terenie obszernego zakola omywanego z trzech stron wodami Styru, obecnie Rezerwatu historyczno – kulturowego „Stary Łuck”, wznoszono później kolejne świątynie i klasztory. Najbliżej, przy ulicy prowadzącej od zachodu do głównej zamkowej wieży, Wjazdowej, nazywanej też Bramną, na początku XVII w. zbudowano klasztor jezuitów i kościół, później i obecnie katedrę katolicką p.w. św.św. Piotra i Pawła.

Jezuici rozpoczęli działalność w Łucku w 1604 roku, a w 5 lat później otrzymali do króla Zygmunta III Wazy ziemię pod budowę klasztoru i kościoła.

Ten drugi powstał w latach 1616-1639 w stylu baroku, według projektu włoskiego architekta Giacomo Briano.

Ale przy budowie współpracowało około 10 innych architektów. Natomiast gmach klasztoru i kolegium zaprojektował Benedetto Moll, autor kilku cenionych budowli w Rzymie. Świątynię bogato ozdobiono malowidłami ściennymi i obrazami malarzy włoskich, niemieckich i polskich.

Po pożarze w roku 1724 katedrę przebudowano. W jezuickim kolegium uczono, i to na wysokim poziomie, bezpłatnie, co przyciągało młodzież męską także ze Lwowa, Ostroga i Kijowa.

TAJEMNICZE PODZIEMIA I MUZEUM ATEIZMU

Studiował w nim m.in. późniejszy prymas Polski, Kazimierz Florian Czartoryski. Katedra ma dwie, różniące się między sobą wieże. Jedną na planie czworokąta, drugą ośmiokąta. I nie wiadomo, dlaczego. „Wielką tajemnicą kościoła…”, czytam w wydanym tu bezpłatnym przewodniku po Łucku, są jego kilkupoziomowe podziemia, ciągle do końca niezbadane.

Według przekazów prowadził z nich około stumetrowy tunel aż do zamku, ale zapadł się i został zasypany. Mimo trudnej historii i burzliwych dziejów, w kościele zachowało się sporo starych fresków i łacińskich napisów. W niszach w ścianach stoi 6 rzeźb z XVIII w, a na głównej fasadzie 5 dalszych.

Wyróżnianą się wśród nich postacie patronów świątyni umieszczone po obu stronach głównego wejścia. Po kasacie zakonu jezuitów w Polsce i pożarze Łucka w 1781 roku, do kościoła tego przeniesiono katedrę, którą pozostawała do końca II wojny światowej.

W 1980 r. władze komunistyczne urządziły w niej Muzeum Ateizmu. Katolicy odzyskali świątynię w 1992 r, już w Niepodległej Ukrainie. Jest ona znowu katedrą. Przed jej frontonem, ale po drugiej stronie ulicy stoi, zbudowana w 1724 r. wysoka, kurtynowa i cztero arkowa dzwonnica.

KLASZTOR BRYGIDEK

Na południe od zamku, tuż nad Styrem, stoi dawny klasztor brygidek z 1624 roku. Wcześniej był pałacem Radziwiłłów, który łucki starosta Albrecht Radziwiłł przekazał zakonnicom. Miał charakter obronny, przy klasztorze była szkoła dla osieroconych szlachcianek.

Klasztor rozbudowywano, wzniesiono też przyklasztorny kościół. Po pożarze w 1845 r. uległy one znacznym zniszczeniom. Po odbudowie i przebudowie – dodano II piętro, klasztor zamieniono w okręgowe więzienie, a kościół w cerkiew. 23 czerwca 1941 r. dokonano w nim masowej zbrodni.

Następnego dnia po napaści Niemiec na ZSRR, bolszewiccy zbrodniarze z NKWD przed ucieczką rozstrzelali na więziennym dziedzińcu około 3 tys. więźniów. Głównie Ukraińców, ale również Polaków.

Na miejscu tym powstał kompleks memorialny, a w dawnych pomieszczeniach mieści się obecnie Zamkowy monaster męski Świętych Archaniołów Cerkwi Ukraińskiej. Niewiele ponad sto metrów dalej z nurtem rzeki, stoi nad jej brzegiem kolejny klasztor, dominikanów. Oni pojawili się w Łucku najwcześniej, bo już w XIV w.

DOMINIKANIE I SZARYTKI

Za środki otrzymane od Władysława Jagiełły i w. ks. litewskiego Witolda zbudowali kościół p.w. Zaśnięcia Dziewicy Maryi i pierwszy klasztor katolicki w mieście. Szczytowy okres jego działalności miał miejsce w XVI w. Istniała przy nim szkoła łacińska z internatem, w których mieszkali i uczyli się chłopcy z biednych rodzin.

Przy monasterze był chór oraz wielka biblioteka. Od 1737 r. pracowała w nim też drukarnia wydająca książki po polsku, łacinie i w innych językach. Obecnie mieści się Wołyńskie seminarium duchowne Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej.

Natomiast trochę dalej na północ, za katedralną dzwonnicą i między nią oraz zamkiem, stoi jeszcze jeden dawny klasztor katolicki, szarytek. Istniał on od XV w. A głównym jego obiektem stał się przekazany na ten cel pałac rzymskokatolickiego biskupa Jerzego Falczewskiego, zbudowany w 1545 r.

Po pożarze w 1781 r. prawe skrzydło klasztoru przekazano na cele szkolne. W pozostałych częściach szarytki urządziły przytułek dla sierot. Klasztor ten przestał istnieć w roku 1864, w ramach carskich represji za Powstanie Listopadowe.

WIELKA SYNAGOGA

Obecnie budynek ten jest rezydencją biskupów diecezji łuckiej Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Na południowym krańcu cypla tutejszego Starego Miasta, niemal po sąsiedzku z dawnym klasztorem dominikanów, stoi inna zabytkowa budowla sakralna.

To XVII-wieczna Wielka Synagoga zbudowana przez łuckich Żydów, którzy stanowili znaczącą część mieszkańców, a w latach 30-tych XX. prawie ich połowę w Łucku. Otrzymali na to zgodę króla Zygmunta III Wazy pod warunkiem, że będzie to obiekt także obronny.

Do sali modłów dobudowano więc kwadratową, pięciopoziomową wieżę i dwa dodatkowe budynki. Synagoga, w której były osobne sale dla mężczyzn i kobiet, mieściła się też jesziwa – szkoła religijna. Czynne one były do II wojny światowej.

Podczas niej zniszczeniu uległy przybudówki oraz dach głównej sali modłów. W różnych okresach w mieście czynnych było od 12 do 50 synagog. 1981 r. tę największą wyremontowano i zamieniono w kompleks sportowy ”Dynamo”. Sądząc ze stanu murów zewnętrznych, nie bardzo się on troszczy o zabytkową budowlę.

NIE MA JUŻ TU KARAIMÓW

Na Starym Mieście, niedaleko od synagogi, przy ul. Karaimskiej, na której, i w jej sąsiedztwie, przez 5 wieków mieszkali potomkowie Karaimów – jeńców sprowadzonych z Krymu przez ks. Witolda. Mieli tu również swoją świątynię, kenesę.

Po II wojnie światowej zmuszono ich do wyjazdu, część do Polski, część do innych krajów, a w 1972 r. świątynię tę zniszczono. Przy jednej z głównych staromiejskich ulic, Danyły Halickiego, stoi najdłużej obecnie czynna bez przerwy świątynia miasta, cerkiew Pokrowska. Czyli pod wezwaniem Opieki Matki Bożej.

Ufundował ją w XIII w. w. ks. Witold, później ją odbudowywano po zniszczeniach w trakcie najazdów mongolsko-tatarskich, a także przebudowano w stylu baroku. Niegdyś katedra unicka, obecnie prawosławny sobór Patriarchatu Moskiewskiego.

Natomiast najmłodszym zabytkiem łuckiej Starówki jest kościół luterański, nazywany tu kirchą. Wzniesiono go w latach 1906 – 1907 wg. projektu arch. Christiana Boitelspahera, na miejscu zniszczonego w 1845 r. kościoła karmelitów. W stylu neogotyckim, dla niemieckich kolonistów na Wołyniu.

„KIRCHA” BAPTYSTÓW I BRACTWO ŁUCKIE

Później dobudowano do niego budynek parafialny z mieszkaniem pastora i szkołą. Po wysiedleniu Niemców po II wojnie światowej umieszczono w nich i kościele Wołyńskie Archiwum Okręgowe. Obecnie przywrócono im dawne funkcje, mieści się w nich świątynia baptystów.

Trzy kolejne zabytkowe budowle sakralne mieszczą się już w nowszej części miasta. Jest to kompleks architektoniczny byłego prawosławnego Bractwa Łuckiego. Troszczyło się ono o zachowanie wiary prawosławnej oraz miejscowego języka nazywanego później ukraińskim, w tym jego ochronę oraz kulturę przed katolizacją i polonizacją.

Były tam cele dla członków Bractwa, szpital, szkoła, biblioteka i drukarnia. Należeli do niego m.in. tak znaczący w dziejach i kulturze rusińskiej (tak ją nazywano w Polsce) i ukraińskiej ludzie, jak metropolita kijowski, później prawosławny święty Petro Mohyła (1597-1647).

Hetman Petro Konaszewicz-Sahajdaczny (1575-1622), poeta i działacz polityczny oraz społeczny Danyło Bratkiwśkyj (lata 30-te XVII w. – 1702, ścięty na łuckim rynku) i inni. Na początku XVIII w. świątynia i monaster przyłączyły się do greckokatolickiego zakony bazylianów.

TRYNITARZE WYKUPUJĄCY JEŃCÓW

W 1795 r, po przyłączeniu Wołynia do Rosji w rezultacie rozbiorów Polski, stały się one ponownie prawosławnymi. Budynki tak bardzo ucierpiały jednak w pożarze 1803 roku, że później trzeba je było w większości rozebrać. W końcu XIX w. cerkiew częściowo odbudowano. W 1957 r. komuniści urządzili w niej planetarium.

W 1990 r. obiekty zwrócono wiernym. Jest to cerkiew p.w. Podniesienia Krzyża z klasztorem. Obecnie mieści się w nich Muzeum Bractwa Łuckiego, a w podziemiach nekropolia, w której chowano jego członków, Tuż przy dawnym styku starego i nowego miasta, znajduje się kolejna historyczna budowla sakralna, klasztor trynitarzy.

Pojawili się oni w Łucku w XVIII w., otrzymali ziemię, na której stała cerkiew św. Michała (Michajłiwśka cerkwa), najpierw prawosławna, potniej unicka. Trynitarze przebudowali ją w 1729 r. w stylu baroku, według projektu arch. Kacpra Bażanka i zamienili w kościół p.w. Archanioła Michała i apostoła Pawła.

Obok wznieśli klasztor ufundowany przez bracławskiego skarbnika Pawła Majkowskiego. Monaster słynął z bogatej biblioteki starych ksiąg. Z jego powstaniem wiąże się stara tutejsza legenda. Majkowski po przybyciu do miasta najpierw zapukał do tutejszych bernardynów i poprosił o posiłek.

GOŚCINNOŚĆ POPŁACA

Otrzymał tylko kawałek chleba i kufel piwa. Udał się więc do trynitarzy, którzy dobrze go nakarmili. Mieli wówczas tylko mały kościółek, więc dał im 60 tys. złotych, sumę wówczas ogromną, za którą zbudowali klasztor. Jego ściany pokrywały m.in. freski namalowane w XVIII w. przez Józefa Prechtla.

Trynitarze zajmowali się głównie, i za to byli szczególnie cenieniu, wykupywaniem jeńców z rąk muzułmanów. Mieli 19 klasztornych ośrodków, ale ten w Łucku stał się największym i najważniejszym. Trynitarze odgrywali również znaczącą role w rozwoju na Wołyniu szkolnictwa, przekazując na nie spore środki.

Po włączeniu w 1795 r. Wołynia do Rosji, przyklasztorny kościół rozebrano. W okresie wojen napoleońskich, w 1812 r. w monasterze mieścił się szpital wojenny. Później zaś umieszczono w nim sąd okręgowy. Obecnie w budynkach tych jest szpital wojskowy.

Druga z najważniejszych współcześnie świątyń prawosławnych w mieście znajduje się w jego centrum, w pobliżu placu Teatralnego. To sobór katedralny, z bogatą przeszłością. W XIII w. miejsce to było podmiejskim wzgórzem. W XVI w. stał na nim drewniany kościółek św. Krzyża, który został znacznie uszkodzony podczas wojen kozacko – polskich.

ZBUDOWALI BERNARDYNI, MODLĄ SIĘ PRAWOSŁAWNI

W roku 1643 wołyńska szlachcianka Agnieszka Staniszewska podarował zakonowi bernardynów tutejszą ziemię, aby mogli zbudować kościół i klasztor. Wznieśli piękny barokowy kompleks wg. projektu architekta P. Przyckiego. Zniszczył go jednak częściowo pożar w 1850 roku. Na tyle, że nie można było w nim odprawiać mszy.

W 3 lata później bernardyni zakończyli działalność w Łucku. Po odbudowie dawnego klasztoru najpierw, w roku 1867, umieszczono w nim zarząd miasta, rezydencję prawosławnego biskupa, arsenał i powiatowe więzienie.

Wkrótce jednak to ostatnie przeniesiono do b. klasztoru brygidek, a w gmachu zorganizowano męskie progimnazjum.

Kościół aż do roku 1864 był parafialnym miejscowych katolików. Ponieważ było to po Powstaniu Styczniowym, miejscowi prawosławni zażądali przekazania świątyni im.

I przez pewien czas była cerkwią garnizonową. W 1880 r. przebudowano go wg. projektu arch. Rastruchanowa. Dobudowano dzwonnicę i zamieniono cerkiew w prawosławny sobór katedralny Świętej Trójcy (Swjato-Troićkyj), główną świątynię tego wyznania w mieście.

SOBÓR, SŁAWNY CHÓR, AKADEMIA I AMBONA

W roku 1992 oswobodził się on od podporządkowania patriarchatowi moskiewskiemu, wstąpił do Ukraińskiej Cerkwi Patriarchatu Kijowskiego. A obecnie należy do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Słynie z chóru „Oranta” zbierającego nagrody na krajowych i międzynarodowych konkursach.

Szczyci się posiadaniem relikwii św. Mikołaja Cudotwórcy, a także cennych ikon. Jest to świątynia dwupoziomowa. Na dolnym poziomie znajduje się cerkiew p.w. Przemienienia Pańskiego. Odbywają się w niej katechezy dla dorosłych i liturgia dla dzieci.

W kompleksie tym mieści się także Wołyńska Akademia Duchowna z tzw. domową świątynią Wszystkich Świętych, klasztor żeński św. Wasyla Wielkiego z dwiema cerkwiami, kaplica oraz historyczne podziemia. Ponadto Centrum chrześcijańskiego wychowania dzieci i młodzieży. Jest też przy cerkiewny cmentarz z grobami zasłużonych Wołynian.

Wewnątrz moją uwagę przyciągnęła, poza trzema nawami, dwupoziomowym ikonostasem i paroma ołtarzami z ikonami, zwłaszcza barokowa ambona. Pozostałość po katolickiej świątyni, bardzo rzadka w przejętych na cerkwie. A także rusztowania remontu trwającego nadal w jednym miejscu.

UKRAINA: WŁODZIMIERZ WOŁYŃSKI – ECHA ŚREDNIOWIECZNEJ WIELKOŚCI

Na ścianie piętrowego domu koło stacji autobusowej w centrum rejonowego (powiatowego), 40-tysięcznego Włodzimierza Wołyńskiego, uwagę przyciąga jego duża, historyczna panorama. Tak to miasto wyglądało, w oczach współczesnych nam badaczy i rekonstruktorów, w okresie jego średniowiecznej stołeczności, czyli w wiekach X-XIII.

DAWNY ZAMEK I SOBÓR

Centrum stylizowanego na rysunek z tamtych czasów miasta zajmują dwa zespoły architektoniczne. Z prawej większy: gród książęcy otoczony wysokimi, potężnymi murami z 9 wieżami i basztami, w tym dwiema z bramami. Wewnątrz stoi zamek i inne budowle, wśród nich świątynia w stylu bizantyjsko – staroruskim.

Obok, oddzielony niewielkim strumieniem wpadającym do Ługu, dopływu Bugu, widzę drugi, nieco mniejszy kompleks obronny, też otoczony murami z wieżami.

Wewnątrz dominuje sobór Uspienski (Zaśnięcia Matki Bożej) zbudowany w latach 1157-1160 oraz budynki siedziby metropolity.

Oba te kompleksy architektoniczne stoją nad brzegiem rzeczki Ług, po której pływają handlowe statki żaglowe. W górnym lewym rogu rysunku znajduje się jeszcze jeden niewielki, ale również warowny obiekt ze świątynią. To cerkiew św. Bazylego (Wasiliwśka cerkwa), wyglądająca współcześnie zupełnie inaczej.

Widoki średniowiecznego Włodzimierza (Wołodymira) otaczają herby grodów i miast należących do Rusi Halicko – Wołyńskiej, których był stolicą, a przynajmniej jedną z dwu stolic. Na górze Chełma i Łucka. Po lewej stronie Bełza (później galicyjskiego ośrodka chasydów, słynnego od lat 30-tych XX w. z piosenki w języku jidysz Mein Sztetełe Bełz).

SPADKOBIERCA RUSKIEJ PAŃSTWOWOŚCI

Na dole zaś Przemyśla, Lwowa, Zwenihorodu (Dźwinogrodu), Halicza i Terebowli (Trembowli). Bo Ruś Halicko – Wołyńska była w tamtych czasach potężnym państwem, jednym z najważniejszych w Europie wschodniej.

„Po upadku (w rezultacie najazdów tatarsko-mongolskich) stołecznego Kijowa, czytam po ukraińsku na jednej z tablic informacyjnych przed soborem Uspienskim, państwo halicko – wołyńskie było przez stulecie spadkobiercą (staroruskiej) państwowości na ziemiach zachodnio ruskich, podtrzymującym kulturę i narodową niezależność Rusinów”.

A następnie: „Inicjatorem zjednoczenia w 1199 roku ziem Wołyńskiej i Halickiej w jedno księstwo, był włodzimierski książę Roman Mstisławycz. Jedną ze stolic tego potężnego organizmu politycznego był (gród) Włodzimierz”.

I dalej, już nie dosłownie. Miasto zaskakiwało przyjezdnych swoją wielkością i pięknem, było centrum politycznym kulturalnym, gospodarczym i naukowym państwa halicko – wołyńskiego. Napisano w nim wołyńską część jednego z najważniejszych zabytków piśmiennictwa słowiańskiego, Latopisu halicko – wołyńskiego.

OD NIEMNA DO KARPAT, OD SANU PO DNIEPR

W XIII w., dzięki synom ks. Romana, Danyle (Danielaowo) Halickimu i Wasilkowi Wołyńskiemu oraz ich następcom, księstwo odrodziło się, a po koronacji w 1253 r. (na pierwszego i jedynego króla Rusi) Danyła I (1201-1264) stało się Królestwem Hałyczyny (Galicji) i Wołodomirii (Włodzimierii).

Zakończę cytatem z tej informacji: „W tamtym okresie umocniło się (ono) na wielkim terytorium od Niemna do Karpat, od Sanu do Dniepru, które po względem obszaru było równe Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu Fryderyka Barbarosy. Państwo to niemal do połowy XIV w wyznaczało kierunki w geopolitycznych procesach centralno – wschodniej Europy i było unikalnym ośrodkiem ukraińskiej państwowości w średniowieczu”.

Na temat samego miasta Włodzimierza trochę więcej informacji, napisanych mniej górnolotnie, znajduję na sąsiedniej tablicy. Ograniczę się do podstawowych faktów. Pierwsza pisana wzmianka o nim, datowana rokiem 988, czyli także Chrztu Rusi, znajduje się w słynnym latopisie Nestora „Powiest’ wremiennych let” (Opowieść lat minionych).

Wówczas, na polecenie wielkiego księcia kijowskiego Włodzimierza Swiatosławycza zbudowano na brzegu rzeczki Ług miasto – twierdzę nazwane jego imieniem. Szczytowym okres jego rozwoju, to lata 1199-1341, gdy był stolicą księstwa Halicko – Włodzimierskiego.

W I RZECZYPOSPOLITEJ I IMPERIUM ROMANOWÓW

W 1324 r. otrzymał prawo magdeburskie. W wiekach XV-XVII miasto należało do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Po III rozbiorze Polski, w 1795 r., wcielony do Rosji Włodzimierz otrzymał drugi człon nazwy: Wołyński, aby odróżnić go od, również historycznego, Włodzimierza (Władimira) położonego około 200 km od Moskwy, byłej średniowiecznej stolicy Rusi Włodzimiersko – Suzdalskiej.

W latach międzywojennych należał do Polski. Okres II wojny światowej, to holocaust znacznej tu ludności żydowskiej oraz miejsce schronienia okolicznych Polaków przed rzeziami UPA. Mieli nawet własną, tolerowaną przez Niemców, policję i samoobronę.

Jako miasto powiatowe (wcześniej ujezd, obecnie rajon) odgrywał i odgrywa liczącą się rolę w życiu gospodarczym i kulturalnym Wołynia. Po jego średniowiecznym okresie chwały pozostały niektóre zabytki, chociaż w większości dosyć gruntownie zmienione w rezultacie przebudów po pożarach i zniszczeniach.

Historyczne centrum stanowi obecnie Państwowy rezerwat historyczno – kulturalny „Starodawny Włodzimierz” z ośmioma obiektami. Z dawnego zamku, poza fragmentami walów ziemnych, nie zachowało się nic więcej.

ŚWIĄTYNIE OD XII WIEKU

Pozostałe zabytki, to świątynie, z różną przeszłością i współczesnością. Najstarszą jest sobór Uspienski (Zaśnięcia NMP), zbudowany w latach 1157-1160 na wysokim tarasie na prawym brzegu rzeczki Ług, na polecenie wówczas księcia wołyńskiego, później wielkiego księcia kijowskiego, Mścisława Izjasławycza.

Nazywany z tego tytułu również chramem Mścisława. Jest to świątynia trzynawowa o rozmiarach 35 na 21 metrów i wysoka na 19 m. Z centralną kopułą w stylu bizantyjsko ruskim. Ma ściany o grubości 1,5 – 2 metry, w przeszłości ściany wewnętrzne pokryte freskami, posadzkę zaś glazurowanymi płytkami ceramicznymi różnych rozmiarów i barw.

Kilkakrotnie była, przynajmniej częściowo, niszczona. Po raz pierwszy spalili ją Tatarzy w 1494 r. Bardzo ucierpiała również podczas wielkiego pożaru miasta w 1683 r. Odbudowywana, utrzymywała swoje znaczenie ważnego centrum politycznego i duchowego Wołynia.

W soborze tym chowano książąt, bojarów, wybitnych duchownych i przedstawicieli rodów. W podziemiach zachowało się m.in. 6 sarkofagów książęcych i 2 arcybiskupie. Po przystąpieniu w roku 1596 roku włodzimierskiego biskupa Ihnatija (Hipacego) Potija (Pocieja) aktu unii brzeskiej, został grecko-katolickim.

UPADKI I ODBUDOWY

Ale świątynia miała również okresy upadku. Po wspomnianym pożarze odbudowano ją dopiero po 70 latach, w roku 1753. Od końca XVIII w. (czyli po rozbiorach Polski) popadła w zapomnienie, wykorzystywano ją jako magazyn, stopniowo zamieniała się w ruinę.

Dopiero o wiek później, dzięki Swjato-Wołodymirskiemu Bractwu, została odbudowana w latach 1896-1900 w stylu pseudo bizantyjskim. I została soborem katedralnym, współcześnie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Z pałacem biskupim obok. Ładnie odnowionym w kolorach jasno-zielonym i białym, ma jednak stosunkowo ubogie wnętrza.

Otacza go, jak przed wiekami, chociaż znacznie mniejszy, mur z bramą. Natomiast w katedralnym ogrodzie ustawiono kilka pozłacanych, nieco ponadnaturalnej wielkości, rzeźb książąt i świętych związanych z Włodzimierzem i Wołyniem. W tej, najstarszej części rezerwatu, stoi jeszcze wspomniana cerkiew św. Wasyla (Bazylego, Wasiliwśka).

Wzniesiona w XIII-XIV w. Pierwotnie w stylu określanym jako „miejscowy”, z elementami romańskimi i gotyckimi, na planie 8-bocznej rotundy. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z roku 1523. Z niewiadomych przyczyn od końca XVII do połowy XIX w. była opuszczona.

TRZY WYZNANIA

Dopiero w 1844 r. dobudowano do niej narteks i dach pokryto blachą. Gruntownie przebudował ją w latach 1900-1901 rosyjski architekt K. Kozłow w stylu rosyjsko – bizantyjskim. Dobudował ganek oraz drugi poziom nad narteksem z niewielką wieżyczką – dzwonnicą.

A nad rotundą zbudował kopułę z wieżyczką, także zakończoną złocistą „cebulą”. Obecnie, pomalowana chyba niedawno na biało, zaś dachy, parapety i rynny na jasno zielono, otoczona jest niewysokim murem. Obszedłem ją dookoła, również od strony dosyć stromej, zalesionej skarpy, we wnętrzu znalazłem kilka wartych obejrzenia detali.

Pozostałych 5 zabytkowych budowli objętych rezerwatem, stoi już poza obszarem grodu i soboru Uspienskiego przedstawionych na panoramie, od której opisu rozpocząłem tę relację. A więc już w centrum współczesnego miasta.

Są to świątynie: św. Mikołaja (Mykołaiwśka cerkwa), wcześniej unicka kaplica św. Jozafata zbudowana w 1780 r.; Kościół św. Joachima i Anny; sobory: św Jurija (Jerzego) i Narodzin Chrystusa (Rizdwa Christowa) oraz Ukraińska cerkiew greckokatolicka. Najcenniejszymi z nich, a zarazem z burzliwą przeszłością, są dwie świątynie.

RÓŻNICE W ŹRÓDŁACH

Barokowy kościół katolicki św. Joachima i Anny, znany obecnie głównie tym drugim wezwaniem, ufundował w 1752 r. biskup Adam Woyna-Orański dla kapucynów. Funkcjonował do roku 1958, gdy komuniści zrabowali w nim wszystko, co się dało. I urządzili w nim kawiarnię oraz salę koncertową.

Zwrócony katolikom w 1992, jest czynny, pod opieką kapucynów. Wyposażenie ma jednak skromne. Również polskie i katolickie korzenia ma obecny sobór prawosławny UCP p.w. Narodzin Chrystusa. Ufundował go, według źródeł polskich, Michał Radzimiński dla jezuitów, p.w. Rozesłania Apostołów.

Według informacji, jaką znalazłem nad bramą wejściową na jego teren, wzniesiono go za środki Jadwigi Zagorowskiej i Ihnata (Ignacego) Sadowskiego w latach 1718-1755. Uważany jest za jeden z najcenniejszy na Wołyniu zabytków okresu późnego baroku.

Po kasacie zakonu jezuitów, w 1786 r. przejęli go uniccy bazylianie i zbudowali obok szkołę, klasztor i pierwsza w mieście aptekę. W 1840 r. monaster otrzymali mnisi prawosławni, zaś od 1891 r. jest on siedzibą biskupów prawosławnych.

WARTO TU PRZYJECHAĆ

Poza wspomnianymi zabytkami, we współczesnym Włodzimierzu Wołyńskim nie znalazłem jakichś szczególnie wartych poznania obiektów i atrakcji. Jest trochę domów i kamienic z XIX i XX w, kilka ciekawszych obiektów administracyjnych i biznesowych, sporo zieleni.

Równocześnie jednak trochę zniechęcający do korzystania z niego dworzec, raczej przystanek, autobusowy przy centralnej ulicy oraz otaczające go sklepy i bary. To typowe, chociaż czyste i dosyć zadbane powiatowe miasto wołyńskie. Położone zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy na Bugu i drogi do Hrubieszowa.

I połączone bardzo dobrą, z doskonałą, co trzeba podkreślić, bo to tutaj rzadkość, nawierzchnią asfaltową, dwupasmową szosą do wojewódzkiego Łucka. Ze względu na historyczne związki z Polską, zachowane zabytki oraz położenie „o rzut beretem” od naszej granicy, warto poznawać to miasto.

Jeżeli nawet nie zatrzymując się tu na dłużej – chociaż warto, bo w jego najbliższej okolicy jest kilka zasługujących na poznanie miejsc i zabytków.

WOŁYŃ: W RADZIWIŁŁOWSKIEJ OŁYCE

Na odwrocie dużej mapy turystycznej Wołynia, którą otrzymuję w Centrum Informacji Turystycznej w Łucku, są zdjęcia i informacje, wyłącznie po ukraińsku, o miejscowościach i obiektach wartych poznania. Wśród nich o Ołyce, jednej z siedzib Radziwiłłów. Wzbogacają one moją wiedzę o tym miasteczku położonym na południowo – wschodnim krańcu obecnego obwodu (województwa) wołyńskiego, około 30 km na wschód od jego głównego miasta, Łucka.

Leży ono, czytam, nad rzeczką Putyłiwką, na skrzyżowaniu dróg z Równego, Dubna i Łucka, a pierwsza wzmianka o nim znajduje się już w Latopisie Ipatiewskim (początek XV w.). Jego nazwa pochodzi od łyka, z którego wyplatano łapcie, a w ówczesnej Oliczy, lub, w innej wersji, Oliczu, odbywały się największe targi „obuwnicze” w tym regionie Rusi.

Handel zresztą był głównym motorem rozwoju miasteczka, które w 1513 roku. weszło w skład dóbr Radziwiłłów stanowiących coś w rodzaju udzielnego księstwa. W 1564 roku zbudowano w Ołyce pierwszy na ziemiach ukraińskich obronny bastion – fortecę o powierzchni 2,7 h.

ZAMEK TRUDNY DO ZDOBYCIA

Zamek ten był tak trudny do zdobycia, że w latach 1591-1648 przetrwał liczne oblężenia. Broniły go m.in. 202 armaty, z zapasem ponad 6 tysięcy kul. Dopiero podczas wojny szwedzko – rosyjskiej w 1702 r., car Piotr I skonfiskował je, aby dozbroić własną armię.

W klatach 30-tych XVIII w. zamek otoczono murami o wysokości 7 metrów i zbudowano dwie bramy. Wewnątrz pałacu były wspaniale komnaty, a całość otaczał park. W narożnikach wałów obronnych, przed którymi z trzech stron znajdowała się fosa wyłożona cegłami, stały bastiony.

Do jednej z bram wjazd był po kamiennym moście z arkadami. W zamku przechowywano dzieła sztuki, kolekcję starej broni, rzadkie starodruki i cenne rękopisy. Część z nich trafiła później do Wołyńskiego Muzeum Krajoznawczego.

Ołyczanie – czytam na końcu tej informacji – dumni są z tego, że to u nich zbudowano najstarszy w regionie murowany kościół św. Piotra, pierwszą na Ukrainie fortecę typu bastionowego oraz jeden z najpiękniejszych na Wołyniu, barokowy kościół p.w. Świętej Trójcy. Trudno po lekturze takiej zachęty nie pojechać do Ołyki. Zwłaszcza, że to niedaleko.

TROCHĘ HISTORII

Na miejscu w miasteczku, dziś raczej wiosce, trafiamy na dzień targowy. Bazar z artykułami spożywczymi, gospodarstwa domowego, kosmetykami, elektroniką i artykułami metalowymi oraz obuwiem i odzieżą głównie chińską, zajmuje główną ulicę, obok wjazdu na teren dawnego pałacu.

Z tablicy informacyjnej, które są mocną stroną ukraińskich zabytków oraz ciekawych obiektów i miejsc, wyczytuję dalsze informacje o zamku, który w roku 1564 wybudował ks. Mikołaj Radziwiłł Czarny, a rozbudował i umocnił Albrecht Stanisław Radziwiłł w 1640 r.

A także o pałacu, w który budowla ta przekształcona została przez jego właścicieli w końcu XVIII w. Postępy w sztukach wojennych spowodowały, że stracił on znaczenie obronne. W latach wojny z Napoleonem (1812), nazywanej tu „Witczyznianoj” (ojczyźnianą) i do roku 1837 służył jako szpital wojskowy.

Po czym, w latach 1640-1882, został opuszczony i praktycznie porzucony. W 1883 r. rozpoczął się w nim 30-letni okres remontu, którym kierował architekt Zygmunt Gogolewski, autor projektu Teatru Opery i Baletu we Lwowie. Szybko jednak, bo w latach I wojny światowej, pałac doznał znacznych uszkodzeń.

REMONTY I ZNISZCZENIA

Konieczny był kolejny remont, prowadzony na koszt ks. Janusza Radziwiłła, ostatniego właściciela tej rezydencji, którą musiał opuścić w 1939 roku. „Od tamtej pory, czytam w zakończeniu tej informacji, w tym unikalnym pod względem historycznym i architektonicznym kompleksie zaszły katastrofalne zmiany.

Pałac i inne budynki całkowicie spłonęły (o czasie i okolicznościach tego ani słowa) zawaliły się dachy. Nie uległy uszkodzeniu tylko ściany i sklepienia nad parterem. Po 1945 r. w części pomieszczeń zamkowych umieszczono państwowe stajnie.

A w połowie lat 50-tych ruiny przebudowano na Wołyński Szpital Psychiatryczny, który znajduje się w nim nadal”. Wzbogaceni o te informacje, rozpoczynamy zwiedzanie. W dawnym domku dozorcy, lub ochrony przy wjeździe na terem zamkowy, jeszcze przed kamiennym mostem nad fosą, znajduje się apteka.

Obiekty główne mają odrapane i zaniedbane ściany. Na wewnętrzny dziedziniec wchodzi się, chociaż jest to szpital psychiatryczny, bez żadnej kontroli. Porośnięty jest on nieźle utrzymaną zielenią. Ale w XVI wiecznych budowlach zamkowych wstawiono współczesne plastikowe okna.

DREWNIANA CERKIEW

W rogu leży wielka sterta jakiegoś gruzu. Arkadowe przejścia, także przez bramę na drugą stronę zamku, są zaniedbane. Jeziorko i staw za nim mają brzegi porośnięte bujnie zielenią, chyba w sposób niekontrolowany. Na całym zamkowym terenie spotykamy zaledwie kilka przypadkowych osób.

Do wnętrz dawnego pałacu nawet nie próbujemy wchodzić, bo to przecież szpital. Jeden z drogowskazów na ścianie budynku od strony dziedzińca kieruje do… schronu. Jakiego, kogo, dlaczego, a może to tylko pozostałość wojny sprzed 80-ciu lat? Nie ma tu czego więcej szukać. Może znajdziemy coś ciekawego w miasteczku?

W pobliżu widzimy drewnianą cerkiew pomalowaną na ciemno zielono, z białymi pasami i obramowaniami drzwi oraz okien. Nad główną nawą, w miejscu skrzyżowania jej z bocznymi, bo świątynię zbudowano na planie krzyża, jest wieżyczka na planie 8-kąta zakończona cebulastą kopułką pokrytą blachą złotego koloru.

I z czterema małymi wieżyczkami w narożnikach u jej podstawy. Nad głównym wejściem druga, wyższa wieża na planie kwadratu. Brak jakiejkolwiek informacji. Chociaż jest dzień targowy, zamknięta jest nie tylko cerkiew, ale i brama w otaczającym ją ogrodzeniu.

KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEJ TRÓJCY: Z KAMIENIAMI NA BAROKOWE STIUKI

Więcej szczęścia mamy nieco dalej. Trafiamy do kościoła św. Trójcy, wspominanego na turystycznej mapie Wołynia. Zbudowano go w latach 1635-1640 z fundacji Albrechta Stanisława Radziwiłła, według projektu włoskich architektów Benedetto Molliniego i Giovanniego Masiverna.

Wzorowali się oni na słynnym rzymskim kościele Il Gesu. Natomiast wspaniałe dekoracje wnętrza wykonał lwowski rzeźbiarz Melchior Elenberg. W rok po poświęceniu, ten piękny wczesnobarokowy, trójnawowy kościół podniesiony został do rangi kolegiaty. Pod nim znajduje się krypta.

Uważany był za jeden z najpiękniejszych katolickich na Wołyniu. Wiernym służył do zamknięcia go przez komunistów w roku 1945. Później rozpoczął się proces upadku i degradacji budowli. Zrabowano wszystko, co udało się wyrwać i wynieść.

Jak opowiadają ci, którzy to pamiętają, wiejskie dzieci ćwiczyły swoją celność w rzutach kamieniami i z procy, rozbijając piękne barokowe płaskorzeźby i stiuki. Widok tego, co pozostało w nawie głównej i bocznych, robi ponure wrażenie. Z ołtarzy na kolumnach oddzielających nawy ocalały tylko kamienne części ołtarzy wykonane z czarnego marmuru.

OBRAZ ZNISZCZENIA, ALE I NADZIEI

Wysoko na ścianach resztki sztukaturek, których nie udało się strącić. A oglądam to już w trakcie rewaloryzacji świątyni, bo w niepodległej Ukrainie zwrócono ją katolikom i aktualnie remontowana jest przez ukraińskich i polskich konserwatorów sztuki. Wewnątrz odmalowano już na biało stropy i ściany.

Ogromna większość ścian zewnętrznych także już lśni nowym blaskiem. Na zewnątrz, po zewnętrznej stronie ogrodzenia kościoła, czeka na umieszczenie na górze hełm wieży. Obecnie prace koncentrują się na frontonie otoczonym przez wysokie rusztowania. Uwijają się na nich robotnicy i konserwatorzy odtwarzając m.in. piękne stiuki.

W stanie takim, w jakim była wcześniej, tj. z poobijanymi tynkami, szczytem porośniętym zielskiem, pozbawiona dzwonów, jest, i jakoś trzyma się o własnych silach, wysoka dzwonnica – ściana z czterema arkami na dzwony. Kiedy uda się zakończyć chociażby podstawowy etap rewaloryzacji, nie wiadomo, bo ze środkami na to jest krucho.

O odtworzeniu ołtarzy nawet nie wspominając. Ale ta rewaloryzacja świadczy, że coś próbuje się tu robić, przywracać dawną świetność przynajmniej jednemu zabytkowi, żeby ich fundatorzy, Radziwiłłowie, nie musieli dalej przewracać się w grobach z rozpaczy, co ludzie zrobili z ich dziełami. Przeznaczonymi, w przypadku kościoła, przecież dla wszystkich.

WOŁYŃ: ŻYDYCZYŃSKIE IKONY

Tutejsza ikona św. Mikołaja Cudotwórcy z XII w., najstarsza na Wołyniu, była tak sławna i „cudami słynąca”, że specjalnie przyjeżdżał do niej, aby się pomodlić, pierwszy i jedyny, koronowany w 1253 r. król Rusi, wcześniej książę Rusi Halickiej, Danyło I (1201 – 1264), pochowany w Bazylice Narodzenia NMP w Chełmie.

OD X WIEKU

Po raz pierwszy w roku 1227, zaś drugi w 1236 r. Niespełna 1,4 – tysięczna wieś Żydycznyn na prawym brzegu Styru, w rejonie (powiecie) kiwercowskim, leżąca zaledwie 7 km od głównego miasta Wołynia, Łucka, ma metrykę jeszcze starszą.

Bo chociaż po raz pierwszy wzmianka o niej pojawiła się w sławnym Latopisie Ipatiewskim w roku 1227, znalezione na jej obrzeżach resztki średniowiecznej osady i grodziszcza archeolodzy datują na X-XII wiek. Nazwę, zapewne późniejszą, naukowcy wywodzą od żyjących w tej wsi Żydów zakładając, że w dalekiej przeszłości była ona dalekim przedmieściem Łucka.

Co, uwzględniając zarówno obecny, jak i dawno miniony obszar tego miasta, wydaje się mało prawdopodobne. Raczej nasi „biblijni bracia” mieszkali tu, zanim otrzymali prawo osiedlania się w Łucku i przyjeżdżali do niego ze swoimi towarami tylko na jarmarki.

Już jednak w czasach Danyły I Halickiego był w Żydyczynie męski klasztor, starszy od także sławnej i ważnej, Ławry Poczajowskiej. Powstał jako prawosławny ośrodek monastyczny, w którym w XIII w. żyło blisko 80 zakonników, wymordowanych jednak niemal w całości w trakcie najazdu Tatarów. Wcześniej żyli tu nieliczni mnisi – anachoreci.

TROCHĘ HISTORII

Już wówczas był on zamożny. Należało do niego ponad 100 wsi i miasteczek. A z czasem, w XVII w., stał się najbogatszym, po kijowskiej Pieczerskiej Ławrze, najważniejszej we wschodnim, słowiańskim prawosławiu, klasztorem na ziemiach ukraińskich.

W kronikach Żydyczyna odnotowano, że jedno z najważniejszych w dziejach Wołynia wydarzeń historycznych – Zjazd europejskich monarchów w Łucku w roku 1429, miał również tutejszy epizod. Część z nich zakwaterowane w tej podmiejskiej wsi. Znaczne straty poniosła wieś i klasztor w roku 1496 podczas najazdu Tatarów krymskich.

Liczne były w przeszłości związki Żydyczyna i klasztoru św. Mikołaja z polskimi dworami królewskimi. W 1507 r. Zygmunt I Stary nadał monastyr „w dożywocie” ks. Konstantemu Ostrogskiemu, hetmanowi wielkiemu litewskiemu. Zaś przełożonym klasztoru w 1569 r. został, z woli Zygmunta II Augusta, Jonasz (Ioan) Borzobohaty – Krasieński.

I był nim do roku 1582. Innych, ciekawych wydarzeń w dziejach tej wsi było więcej. Niestety chluba monasteru i magnes przyciągający do niego przez wieki tłumy pielgrzymów, ikona św. Mikołaja, zaginęła w latach I wojny światowej.

CO SIĘ STAŁO Z „CUDOWNĄ” IKONĄ ?

Ewakuowana do jednej ze świątyń w Żytomierzu, przepadła bez wieści. Ale w klasztorze istniejącym nadal, jest kilka innych, chociaż już nie takiej rangi. Monaster ten, podobnie jak wieś, w której stoją jego resztki, ma długą i dosyć burzliwą historię.

Żydyczyn, według niektórych źródeł, otrzymał jakoby, w 1563 roku, miejskie prawdo magdeburskie, ale niepodważalnych dowodów na to brak.

Po Unii Brzeskiej w 1596 r. tutejsi mnisi dostosowali się do jej ustaleń. Chociaż nie od razu, gdyż dopiero około roku 1617, gdy archimandrytą był Grzegorz Gedeon Bałaban, przekształcili go w greckokatolicki klasztor bazylianów.

Źródła odnotowują, że to w nim przeor Jakub Susza napisał w 1644 roku księgę „Phoenix tretiato redivivus”, zbierając w niej opisy „cudów” przypisywanych wstawiennictwu obrazu Matki Boskiej w Chełmie. W 1723 roku wcześniejsze budowle drewniane zastąpiono kamiennymi.

Przy czym zarówno klasztorny kościół św. Mikołaja, jak i wzniesiony wówczas piętrowy pałac metropolity oraz inne budynki. Żydyczyn miał status wsi kościelnej, a od 1570 r. stanowił własność archimandrytów. Pomijając szczegóły, wspomnę jeszcze, że po rozbiorach Polski zespół klasztorny przekazano rzymskim katolikom.

WOJNY I WSPÓŁCZESNA REWALORYZACJA

Ale w ramach kasat klasztorów katolickich w zaborze rosyjskim, w 1832 r. obiekty przejęli mnisi prawosławni. Zaś w siedem lat później klasztor został zlikwidowany i częściowo rozebrany. A materiały budowlane wykorzystane do wzniesienia dworca kolejowego w Kiwiercach.

Mnisi wrócili do żydyczyńskiego klasztoru po I wojnie światowej, gdy Wołyń ponownie znalazł się w granicach Polski. Przy czym w pałacu archimandrytów ulokowano sierociniec – jedyny na Wołyniu z językiem ukraińskim oraz wiejską szkołę, do czasu wzniesienia dla niej innego budynku. Także w latach II wojny światowej był w nim przytułek dla sierot utrzymywany przez mieszkańców.

Zaś w 1947 r. urządzono wiejską szkołę. Gdy w 1990 r. przeniesiono ją do innego budynku, siedziba archimandrytów zaczęła popadać w ruinę. Zahamowało to przekazanie resztek klasztoru oraz kościoła Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej.

I podjętemu, oraz trwającemu nadal, remontowi. W klasztorze mieszka obecnie kilku mnichów, a także grono nowicjuszy. Utrzymują się z niewielkich datków wiernych, z których muszą również utrzymywać obiekty. Udało się jednak wyremontować niemal całkowicie cerkiew św. Mikołaja.

OGLĄDAM Z HISTORYCZKĄ SZTUKI, IRAIDĄ MAJDANIEC

Ponadto cerkiewkę „domową” metropolity w jego, nadal rewaloryzowanym pałacyku. A także refektarz i cele dla mnichów. Doprowadzono też wodociąg i gazociąg. Kompleks klasztorny zwiedzam w towarzystwie historyczki sztuki Iraidy Majdaniec, do której trafiłem przypadkowo szukając informacji o losach szkoły polskiej w sąsiedniej wsi Liplany.

W której we wrześniu 1939 r. znaleźliśmy – uchodźcy spod niemieckich bomb i karabinów maszynowych w centrum kraju – chwilowe przytulisko. P. Iraida, spokrewniona przez męża z naszą, popularną swego czasu piosenkarką, Heleną Majdaniec, okazała się prawdziwą kopalnią wiedzy o tutejszym monasterze i kościele.

Z zewnątrz kościół – cerkiew jest już niemal całkowicie odnowiona. Podobnie stojąca obok dzwonnica oraz – poza frontonem – siedziba metropolity. Wewnątrz świątyni uwagę przyciąga czteropoziomowy ikonostas, z rzeźbionymi w drewnie i złoconymi „carskimi wrotami”.

Współczesne malowidła ścienne i na stropie, a także ołtarze boczne z dominującymi w nich, dużymi ikonami świętych. Miejsce zaginionej ikony patrona, zastąpiła inna, z ciekawymi scenami z życia świętego po obu bokach jego postaci. Są też, w bogato zdobionych i złoconych ramach, innych świętych oraz dwie Matki Bożej z Dzieciątkiem.

UNIKATOWA IKONA I POLSKI HERB FUNDATORA

Jedna z nich, stara, ma swoje tajemnice. Jest niezwykła, gdyż dłonie Maryi i rączki oraz i stópki Jezuska nie są namalowane i widoczne, podobnie jak twarze,tak jak w innych ikonach z koszulkami, przez otwory wycięte w srebrnej, bogato zdobionej blasze, lecz wyrzeźbione w drewni. Wystają poza tę okładzinę i organicznie są z nią związane. Czyni to tę ikonę unikalną.

Sama srebrna koszulka, przepięknej jubilerskiej roboty – tylko nad głowami Matki i Syna są złocone aureole, kryje jeszcze jedną tajemnicę.

W prawym dolnym jej rogu odciśnięty został, ale widoczny, jak się wie, gdzie i czego szukać, polski, szlachecki herb fundatora – Jastrzębiec. Bardzo ciekawa jest także, wspomniana już domowa, prywatna cerkiewka metropolity na parterze jego rezydencji.

Normalnie niedostępna, a zawierająca zarówno warte zobaczenia ołtarze, ikony, rzeźby jak i malowidła ścienne. Monaster oraz cerkiew od początku istnienia Niepodległej Ukrainy, należała do Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Kijowskiego.

A po przyznaniu jej przez Konstantynopol autokefalii, czyli niezależności od Cerkwi rosyjskiej, tak jak polskiemu Kościołowi prawosławnemu po I wojnie światowej, do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Będąc w Łucku, warto tu przyjechać, aby obejrzeć budowlę sakralną tak związaną w przeszłości z naszym krajem.

Wyślij zapytanie
Skontaktuj się z nami. Mamy wycieczkę specjalnie dla Ciebie.

Wysyłając formularz potwierdzasz, że akceptujesz politykę prywatności i nie wnosisz zastrzeżeń.